poniedziałek, 3 lipca 2017

"Bez pożegnania" Harlan Coben

Tylko jeden człowiek zna prawdę.


Ken Klein. Posądzony przed jedenastoma laty o zgwałcenie i zamordowanie dziewczyny młodszego brata, Willa, ścigany przez FBI, rozpłynął się w powietrzu, a po jakimś czasie ludzie uznali, że zginął.
Nie wszyscy. Na łożu śmierci matka wyznaje Willowi, że jego brat wciąż żyje, a zdjęcie Kena - zrobione przed dwoma laty - potwierdza, że jej słowa nie były majaczeniem umierającej kobiety.
Will czuje, że musi odnaleźć brata, a kiedy znika jego ukochana, Sheila, ta potrzeba zamienia się w konieczność.
Czy istnieje jakiś związek między jej zaginięciem a dawną tragedią?

źródło: http://www.wydawnictwoalbatros.com/



Tytuł: Bez pożegnania
Tytuł oryginalny: Gone For Good
Autor: Harlan Coben
Liczba stron: 416
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Wydawnictwo: Albatros
Ocena: 9/10

Zacznę może od tego, że jest to moja trzecia książka Harlana Cobena i na miliard procent nie ostatnia. Jak wszyscy w książkowym świecie wiedzą, Coben jest często gęsto nazywany "mistrzem kryminałów", a ja dłuuugi czas nie mogłam się przemóc, żeby sięgnąć po jakąś z jego pozycji. Osobiście uważam, że to był spory błąd, bo już dawno temu mogłam wejść w romans z tym autorem, a co więcej, na pewno mój narzeczony by o tym związku wiedział i nie miałby mi tego za złe. No, może miałby jakieś małe pretensje o to, że nie spędzam z nim wystarczająco dużo czasu na rzecz kochanka, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz? No nic nie zrobisz, bo co zrobisz. 
Wracając do opisu. Coben absolutnie i bezsprzecznie wbił się w mój gust czytelniczy i nie spocznę, dopóki nie przeczytam wszystkich jego dzieł. A ma ich dosyć pokaźną sumkę. 
Jego styl pisania (stwierdzając AŻ po trzech przeczytanych książkach), w każdej powieści jest inny. Nie dał mi odczuć, że kolejny raz czytam jego książkę. A to spory plus.

"Może właśnie na tym polega odwaga - kiedy człowiek już o nic nie dba."

Główną postacią w książce jest Will, młody mężczyzna, który przed jedenastoma laty stracił swoją dziewczynę, która została zamordowana przez jego starszego brata. Jednak czy tak naprawdę było? O tym wiedział tylko sam oskarżony, Ken. Will za przez cały czas chciał poznać prawdę, co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia, ale dzięki Sheili - swojej nowej dziewczynie - jakoś udało mu się odżyć na nowo. Ale ta sielanka nie mogła trwać długo. Sheila zniknęła. Od tego czasu Will zaczął coraz bardziej zagłębiać się w sprawę morderstwa swojej byłej dziewczyny myśląc, iż ma to jakiś związek z nagłym zniknięciem jego obecnej miłości. Niestety, a może i stety, niespodzianki, które spotkały go na drodze w wyjaśnieniu sprawy, dały mu niezłego kopa. Dosłownie, jak i w przenośni. 

"Śpiewał, że możemy być tacy, jak oni, jak Romeo i Julia. Innymi słowy - martwi."

Ken Klein. Starszy brat Willa. Oskarżony o morderstwo młodej dziewczyny. Mówiąc ściślej - dziewczyny młodszego brata. Uciekł z miejsca wypadku. Ślad po nim zaginął. Z biegiem czasu uznany za martwego. Istnieją jednak dowody na to, że starszy z Klein'ów nadal żyje. Czy jest winny zarzucanej mu zbrodni? Czy dowiemy się, co naprawdę działo się w tę nieszczęsną noc?


Jedną z kluczowych postaci jest Sheila, obecna dziewczyna Willa. Jest opiekuńcza, tolerancyjna, potrafi słuchać i nie zadaje zbędnych pytań. Jest dokładnie taka, o jakiej zapewne marzy każdy mężczyzna, a każda kobieta patrzy z zazdrością. Pewnego dnia jednak Sheila znika, a Will na własną rękę próbuje ją znaleźć.


Sięgając po tę książkę, nastawiłam się, że będzie to kolejna perełka do kolekcji, o której na pewno nie zapomnę. Całe szczęście nie zawiodłam się, i nie muszę pluć sobie w twarz, że sięgnęłam po jakiś denny kryminał, a w tym czasie przecież mogłam zrobić sobie paznokcie, iść na zakupy, posprzątać, wstawić pranie itp. Otóż nie. Zabraniam sobie w ogóle myśleć, że mogłabym tak pomyśleć (tak wiem, zero ładu, zero składu). Książką jestem zachwycona i po raz kolejny zwroty akcji zrobiły mi wodę z mózgu. Albo kisiel. Wolę kisiel.
Naprawdę, ta pozycja ani na chwilę nie zwolniła tempa, i co rusz wskakiwały mi przed oczy nowe fakty, na które sama bym nie wpadła. A to, co wydarzyło się na przedostatniej stronie, dosłownie wbiło mnie w fotel. No miazga po prostu. Bardzo polubiłam postać Willa, ze względu na jego waleczność, mimo ciągłego strachu o własne życie. Poza tym okazał się być naprawdę miłym, a przede wszystkim bardzo WYROZUMIAŁYM facetem, o co w dzisiejszych czasach ciężko. Strasznie też spodobał mi się przyjaciel Willa, który na pewno nie każdemu przypadnie do gustu.
Od siebie mogę tylko jeszcze dodać, że jeśli chcecie trochę odpłynąć i dać się porwać w wir nieoczekiwanych wydarzeń, to ta książka z pewnością musi trafić w wasze czytelnicze łapki :)



A Wy jak oceniacie tę książkę? Zgadzacie się ze mną, czy jednak macie jakieś zastrzeżenia co do fabuły lub postaci?