wtorek, 5 grudnia 2017

"Już mnie nie oszukasz" Harlan Coben

Myślisz, że znasz prawdę.
A prawda jest taka, że nie wiesz nic.


Co zrobisz, kiedy nie będziesz mógł zaufać nawet samemu sobie?

Niełatwo złamać żołnierza, ale Maya Stern jest pewna, że popada w szaleństwo. Jej życie posypało się w gruzy wraz ze śmiercią ukochanej siostry Claire i męża, Joego. W snach krzyki zabijanych z jej rozkazu cywilów mieszają się z krzykami zamordowanego na jej oczach Joego. Na jawie Maya stara się pozszywać strzępki rodzinnego życia, ale jedyne, co robi, to niszczy wszystko, co pozostało. 

Kiedy więc dwa tygodnie po pogrzebie na nagraniu z domowej kamery widzi Joego bawiącego się z ich córką, nie wie, czy może wierzyć własnym oczom. Zawsze ufała mężowi. Teraz nie może ufać nawet sobie. Ale przecież była świadkiem jego morderstwa... Jak ma wytłumaczyć to, co widzi?

Tytuł: Już mnie nie oszukasz
Tytuł oryginalny: Fool me once
Autor: Harlan Coben
Liczba stron: 416
Tłumaczenie: Robert Waliś
Wydawnictwo: Albatros
Ocena: 8,5/10

Żródło opisu: okładka z tyłu książki

Harlan Coben to pisarz, który długo czekał na swoją kolej na mojej liście książek do przeczytania. Tak naprawdę nie wiem, czym było to spowodowane, bo wiele razy słyszałam mnóstwo pozytywnych opinii na temat jego twórczości. Pierwszą książkę tego autora przeczytałam w tym roku. Była ona bardzo polecana na forach, blogach, profilach na Instagramie i w wielu innych miejscach, na które akurat się natknęłam. Jak bardzo szczęśliwa byłam, że dane mi było w końcu zapoznać się z historiami, które pisze Coben. Muszę przyznać, i to tak szczerze szczerze, iż nie sądziłam, że taki rodzaj literatury przypadnie mi do gustu. Wcześniej każda książka, jaką czytałam, była romansem, erotyką czy literaturą new adult. Oczywiście nie mogło też zabraknąć Harry'ego Potter'a... Ale, przyznajcie szczerze, kto go nie lubi? :)
Wracając do recenzji chciałabym powiedzieć, że już mnie nie oszukasz zrobiło na mnie niemałe wrażenie i od tego momentu wiedziałam, że z twórczością tego autora zostanę po wsze czasy. 
Styl pisania, historie, nagły zwrot akcji i zagadka to cechy, które Harlan doskonale potrafi nanieść na papier.

"Jak można być spokojnym, wiedząc, jak niebezpieczny jest świat?"

Maya Stern - młoda kobieta, która w swoim życiu zaznała wiele cierpienia nie tylko ze względu na życie osobiste, ale również zawodowe. Jako były oficer służb specjalnych widziała i słyszała wiele; często musiała podejmować trudne decyzje, które nierzadko odbijały się na jej psychice. Po zakończeniu misji w Iraku, która okazała się tragiczna w skutkach, Maya straciła swoją siostrę. Niestety nie był to koniec nieszczęść, ponieważ na jej drodze ponownie zjawiła się śmierć, tym razem jednak zabierając jej męża, który został zamordowany przez zamaskowanych napastników. Główna bohaterka mimo żałoby, stara się powrócić do normalności, bo ma dla kogo żyć. Ma córkę. Jednak pewnego dnia jej życie kolejny raz wywraca się do góry nogami. Podczas przeglądania nagrań z ukrytej kamery, która znajduje się w pokoju jej małej córeczki, Maya zauważa pewną niezgodność. Obok jej córki siedzi mężczyzna. Dobrze znany mężczyzna. Jej zmarły mąż - Joe.

"Zmarli na zawsze pozostają nieżywi."

Jak już wszyscy z Was od dawna wiedzą, Coben ma w swoim sposobie pisania coś tak interesującego, że samo jego nazwisko przyciąga nas do przeczytania jego książek. Osobiście przeczytałam 3 lub 4 jego dzieła i wiem, że za chwilę na tapetę wejdzie kolejne. 
Podczas czytania "Już mnie nie oszukasz" czytelnik tak naprawdę do końca nie wie, co wydarzy się na końcu i właśnie to idealne budowanie napięcia sprawia, że czytelnik chce przeczytać książkę jednym tchem. Jeśli chodzi o mnie, to to jest właśnie to, co lubię. Nie twierdzę jednak, że żadne z Was podczas czytania nie domyśli się kilku wątków, aczkolwiek to wcale nie umniejsza tej historii, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że jeszcze bardziej ją nakręca, bo kilka ostatnich stron zrobi w naszej głowie totalne tornado i to, co wcześniej uważaliśmy za oczywiste i pewne, w jednej chwili odpływa w siną dal i odlatuje w zapomnienie. 

"(...) im więcej człowiek wie, tym lepiej chroni go prawda."

Reasumując. Czytelnik tak naprawdę przez całą powieść bije się z myślami komu może zaufać, a kogo raczej trzymać na dystans. Coben doskonale gra na naszych uczuciach i wie jak sprawić, abyśmy całkowicie zagubili się w plątaninie wątków i wydarzeń, które i tak na końcu okazują się zupełnie czymś innym, niż dane nam było myśleć. Myślę, że znawcom gatunku, jak i tym mniej obeznanym, historia opisana przez autora się spodoba. Nie jest banalna i wymaga myślenia, aby nie pominąć żadnej istotnej informacji. 
Z czystym sercem - polecam :)

niedziela, 19 listopada 2017

"Razem będzie lepiej" Jojo Moyes


Razem będzie lepiej



Na miejscu Jess każdy miałby dosyć. Pracy na dwa etaty, chodzenia przez cały rok w jedne parze dżinsów i wybaczania byłemu mężowi, że nie płaci alimentów.

Jednak Jess nie należy do kobiet, które łatwo się poddają. Kiedy jej córka dostaje szansę na zdobycie stypendium w wymarzonej szkole, Jess rusza na drugi koniec kraju, zabierając ze sobą:

1. jednego problematycznego nastolatka,
2. jedną wybitnie uzdolnioną dziewczynkę z chorobą lokomocyjną,
3. jednego kudłatego psa o wielkim sercu
oraz...
4. przypadkowo spotkanego mężczyznę na życiowym zakręcie, który w krytycznym momencie wyciąga do nich pomocną dłoń.

W niezwykłej podróży bohaterów czeka niejeden zakręt, a za nim wzruszenia, radości i... szczypta romansu. Może ich problemy - rodem z życia, a nie z cukierkowego filmu - nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale... czy to znaczy, że należy się poddać?

Tytuł: Razem będzie lepiej
Tytuł oryginalny: The One Plus One
Autor: Jojo Moyes
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Między Słowami
Ocena: 10/10

Źródło opisu: okładka książki

Pierwszą książką autorki Jojo Moyes jaką przeczytała, była... *WERBLE* ...oczywiście książka pod tytułem "Zanim się pojawiłeś". Zdziwieni? Nie sądzę, bo chyba większość z nas zaczynała właśnie od tej lektury. Historia Louisy i Williama tak bardzo mi się spodobała, że wiedziałam, iż to nie koniec mojej przygody z Moyes. 
"Razem będzie lepiej" utwierdziło mnie w przekonaniu, że autorka absolutnie i bezsprzecznie trafia w mój gust. Książka tak bardzo mi się podobała, że nie mogłam jej dać niższej oceny niż ta, którą widzicie powyżej. Zapraszam Was zatem drogie Biedroneczki do dalszego czytania moich opowieści na temat tej perełki :)

"Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da."

Jess- młoda kobieta, która w życiu na pewno nie ma łatwo. Od dawna zmaga się z brakiem pieniędzy, wciąż czyha na promocje w sklepie, aby tylko udało jej się utrzymać koniec z końcem i jednocześnie nie uśmiercić swojej małej rodzinki z powodu zagłodzenia. Konflikt z mężem w sprawie niepłacenia przez niego alimentów to jej ciągła udręka. Pracuje na dwa etaty, sąsiedzi wciąż mają jakieś "ale", a mimo to jest tak pozytywną i pełną determinacji i uporu osobą, że nie sposób jej nie podziwiać.

"Prawdziwi przyjaciele to tacy, z którymi zawsze zaczyna się dokładnie tam, gdzie się ostatnio skończyło, nieważne, czy nie widzieliście się przez tydzień, czy dwa lata."

Nicky, syn Jess, jest typowym nastolatkiem. Zbuntowany, wycofany, z ciągle uciągniętą miną i, jak to bywa wśród młodzieży, sceptycznie nastawiony na osoby dorosłe. Jest też mała Tanzie, która jest niesamowicie uzdolniona w dziedzinie matematyki. Mała dziewczynka o wielkim sercu, która do granic kocha swojego ogromnego psa Normana. Jest to para przyjaciół idealnych, którzy zawsze się dogadują i nie ma między nimi żadnych kłótni (no bo, swoją drogą, jak można popaść w konflikt z psem?).

Jest i oczywiście Ed. Przystojny i bogaty mężczyzna, który zachwyci oczy nie jednej kobiety. Jednak nie ma on do końca w życiu z górki, ponieważ przez chwilę nieuwagi jego jak dotąd idealnie poukładane życie odwróciło się o 180 stopni, a on w każdej chwili może się pozbyć prawie całego dorobku swojego życia, nie wspominając już o innych kłopotach, jakie czekałyby go z powodu chwili zapomnienia. Czy Jess pomoże mu uporać się z kłopotami i choć na chwilę oderwie go od problemów? A może dołoży mu kolejnych zmartwień przez swoją zwariowaną rodzinkę?

"Kto to powiedział kiedyś, ze człowiek jest tylko tak szczęśliwy, jak jego najnieszczęśliwsze dziecko?"

Chciałabym podzielić się z Wami kilkoma spostrzeżeniami. "Razem będzie lepiej" jest książką lekką, zabawną, wzruszającą i pochłaniającą bez granic. Postanowiłam ją przeczytać jako przerywnik od kryminałów i thrillerów, które ostatnimi czasy u mnie goszczą, jednak nie do końca otrzymałam to, o czym myślałam. I tym razem wcale nie jest to minus, a wielki PLUS. Myślałam, że przeczytam coś "odmóżdżającego", coś, co pozwoli mi oderwać się od codzienności i przenieść się w inny świat. I to drugie się sprawdziło. To pierwsze nie. Książka, mimo iż jest napisana lekkim językiem i czyta się ją w ekspresowym tempie, tak naprawdę traktuje o poważnych problemach, jakie mogą spotkać każdego z Nas w codziennym życiu. Mamy tu problemy miłosne, rodzinne, finansowe i wiele, wiele innych, które dają Nam sporo do myślenia, ponieważ są opisane w dosyć dobitny sposób. Zaskakuje mnie tutaj, również pozytywnie, podejście głównej bohaterki do wszystkich tych problemów, ponieważ stawia ona czoła wszystkiemu co spotka na swojej drodze i nigdy się nie zraża. Jess jest idealnym przykładem na to, jak należy iść przez życie i czerpać z niego jak najwięcej. Chciałabym być taka jak ona, naprawdę. Jednak nie tylko główna bohaterka wykazuje się siłą do życia, bo Ed wcale nie jest gorszy. On również jest wzorem do naśladowania, ponieważ niewielu z Nas w chwili, kiedy nasze życie odwraca się do góry nogami, jest w stanie pomagać innym, równocześnie odkładając na później swoje problemy. 

Szczerze polecam Wam tę książkę, ponieważ na pewno nie będziecie żałować, a i nie stracicie na nią dużo czasu, bo pomimo, iż liczy ona ponad 460 stron, to czyta się ją z prędkością Błyskawicy (taka miotła, jakby ktoś jeszcze był Mugolem i nie znał przygód Harry'ego Potter'a :D).
Trzymajcie się ciepło, bo pogoda niestety Nas nie rozpieszcza :)

P.S. Tak, doskonale zdaję sobie sprawę z mojej skromnej stopy na zdjęciu i tak, doskonale wiem, że psuje ona cały efekt, ale niestety nie mam aktualnie dostępu do tej książki, a zdjęcie miałam tylko takie jak na załączonym obrazku, także wybaczcie... :D



wtorek, 14 listopada 2017

"Lokatorka" J.P. Delaney


                                 IDEALNE MIESZKANIE

              WYMARZONA LOKATORKA

                                            DOSKONAŁA ZBRODNIA



Tytuł: Lokatorka
Tytuł oryginalny: The Girl Before
Autor: J. P. Delaney
Liczba stron: 416
Tłumaczenie: Mariusz Gądek
Wydawnictwo: Otwarte
Ocena: 7/10

                                        Źródło opisu: materiały wydawnictwa


Zaskoczenie. To chyba jedyne, trafnie opisujące moje odczucia słowo co do "Lokatorki". I nie jest to wcale taki wielki pozytyw, jak mogłoby się wielu z Was wydawać. Naczytałam się na Instagramie wielu BARDZO pozytywnych opinii, dlatego zapragnęłam tej książki u siebie na półce. Oczywiście cieszyłam się na myśl o jej przeczytaniu jak głupi bateryjką, ale niestety troszkę się rozczarowałam. O ile całokształt, zamierzenia autora i sam pomysł mi się bardzo podobały, o tyle nie do końca potrafiłam się wczuć w klimat opowieści, a zakończenie dosyć mocno mnie rozczarowało. Liczyłam na BUM, na coś mega WOW, ale otrzymałam tylko dosyć przewidywalny (jak dla mnie) koniec historii. Szkoda, bo pomysł był naprawdę dobry, i uważam, że autora stać na dużo, dużo więcej, co ukazuje nam fakt naprawdę dobrego operowania językiem. 
Co do okładki książki, to jest naprawdę super. Strasznie minimalistyczna, ale za razem ogromnie intrygująca. Czcionka, którą napisany jest tytuł przykuwa wzrok od razu z racji tego, że nie jest w jednolitym kształcie, tylko daje nam jakby poczucie głębi, efektu 3D, a dodatkowo kolor czerwony jest moim ulubionym, więc co tu dużo mówić. Jednak aby zbyt mocno się nie rozpisywać (co i tak już uczyniłam...) przechodzę do sedna sprawy.

"[...] większość ludzi wkłada całą swoją energię w próby odmienienia innych ludzi, podczas gdy tak naprawdę możemy odmienić tylko samych siebie, a nawet to jest niesłychanie trudne."

Nie negocjuj ceny. Nie łam 200 zakazów i nakazów, które wprowadziłem. Nie narzucaj swoich warunków. Dbaj o porządek. Nie ustawiaj żadnych kwiatów, ozdób, żadnych zbędnych bibelotów. Nie przyprowadzaj żadnych zwierząt. Nic. Tylko jeśli zaczniesz przestrzegać wszystkich reguł, być może pozwolę Ci zamieszkać w tym domu. Domu przy Folgate Street 1. 

Jest wiele osób, które bardzo chciałyby zamieszkać w tak minimalistycznym domu, gdzie nie panuje żaden chaos, gdzie można się wyciszyć i zrelaksować. Jest tylko jeden problem - trzeba spełnić AŻ 200 zasad jakie wprowadził właściciel mieszkania, a tak naprawdę nikt nie wie jakie wymagania ma właściciel. Czy te wszystkie zakazy i nakazy są warte mieszkania w takim domu? Być może. Dowiedziały się o tym tylko dwie kobiety, którym udało się zamieszkać przy Folgate Street 1.

"[...] nie można opowiedzieć drugi raz tej samej historii i spodziewać się innego zakończenia."

Jane - obecna lokatorka, Emma - była lokatorka. Łączy je wiele wspólnego. Obie mają podobny kolor włosów, ich rysy twarzy również zbyt mocno od siebie nie odbiegają. Obie kobiety chciały zacząć wszystko od nowa, ponieważ ich życie nie było usłane różami. Miały nadzieję, że nowe mieszkanie odmieni ich życie całkowicie, i że w końcu staną się szczęśliwe. Jane tak samo jak i Emmę, łączy silna więź z właścicielem. Jednak jest jedna rzecz, która je różni. Jane jeszcze żyje, Emma już niestety nie.

"Przeszłość jest już zamknięta, dlatego właśnie jest przeszłością."

Ogólne poruszenie wokół tej książki być może jest uzasadnione, ponieważ historia opisana w "Lokatorce" z pewnością jest wyjątkowa. Jest to naprawdę dobry thriller psychologiczny, jednakże (niestety) wiele rzeczy bym w nim poprawiła, o czym już Was poinformowałam na początku posta. Niemniej jednak uważam, że czas spędzony nad historią Jane i Emmy należał do udanych, i nie mogę powiedzieć, iż żałuję, że zakupiłam tę pozycję i ją przeczytałam. Być może podczas czytania tej książki miałam jakiś gorszy dzień i dlatego nie byłam do końca nią oczarowana, dlatego myślę, że za jakiś czas dam jej drugą szansę i przeczytam ponownie :)

P.S. Mam aktualnie jakiś zastój czytelniczy i recenzencki, dlatego proszę Was o wyrozumiałość :D

poniedziałek, 4 września 2017

"Za zamkniętymi drzwiami" B. A. Paris

Doskonałe małżeństwo
czy perfekcyjne kłamstwo?


Wszyscy znamy takie pary jak Jack i Grace: on jest przystojny i bogaty,
ona czarująca i elegancka. Chciałoby się poznać Grace nieco lepiej, ale to niełatwe,
bo Jack i Grace są nierozłączni.Niektórzy nazwaliby to prawdziwą miłością.
Inni spytaliby, dlaczego Grace nigdy nie wychodzi bez męża z domu
i dlaczego w oknach ich sypialni są kraty...


Tytuł: Za zamkniętymi drzwiami
Tytuł oryginalny: Behind closed door
Autor: B. A. Paris
Liczba stron: 304
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Wydawnictwo: Albatros
Ocena: 8,5/10

Źródło opisu: materiały wydawnictwa

Książka "Za zamkniętymi drzwiami" potrafi wprowadzić człowieka w osłupienie. Czytelnik dowiaduje się, jak okrutni są ludzie i do czego są zdolni, aby tylko czuć się w pełni spełnionymi.
B. A. Paris pisze bardzo przyjemnym językiem, a co za tym idzie, bardzo szybko możemy "połknąć" ten thriller. Nie brakuje tu zwrotów akcji, chociaż nie jest ich aż tyle, ile niektórzy z Was mogą oczekiwać od tej książki. Każdy z Nas może na chwilę przenieść się do świata, w którym nie ma takiego czegoś jak odmowa zrobienia czegoś. Wszystko musi być poukładane i zrobione dokładnie według planu. Czy bylibyście w stanie w pełni się podporządkować drugiej osobie?

 "(...) nic nie pozbawia nas sił równie skutecznie jak strach."

Grace to młoda kobieta, która swym wyglądem przyciąga niejeden wzrok. Zawsze wygląda pięknie, jej zachowanie jest nienaganne, a zdolności kulinarne są chwalone przez znajomych przy każdej nadarzającej się okazji. Owa kobieta musi się stale uśmiechać, być uprzejma i przyjazna. Musi okazywać swoją miłość do męża oraz radość z dość krótkiego stażem małżeństwa. Za każdym razem musi odpowiadać na zadawane przez gości pytania w taki sposób, aby nie narobić sobie problemów. Na wszystkich spotkaniach pojawia się z mężem, który nigdy nie dopuszcza do tego, aby kobieta została choć na chwilę sama z innymi ludźmi. 

Jack to przystojny i szanowany prawnik, który zaskarbił sobie zaufanie i szacunek wśród ludzi (a w szczególności u płci pięknej) ze względu na swoją zawziętość w walczeniu o prawa i obronę kobiet. Jednak nic, co piękne, nie może być prawdziwe, dlatego po zamknięciu drzwi i zostaniu sam na sam z Grace, Jack pokazuje swoje drugie oblicze, przez co kobieta musi codziennie zmierzać się z mężem, ale i z okrutnym strachem, który paraliżuje ją od środka i skłania do tego, że w całości podporządkowuje swoje życie mężczyźnie, który okazał się być kimś zupełnie innym, aniżeli w dniu poznania. 

Czy życie młodej i pięknej kobiety musi być tak okrutne? Ile jeszcze jest w stanie wytrzymać? Czy szanowany prawnik może okazać się potworem? Jak wiele tajemnic skrywa dwójka ludzi, którzy mieszkają w pięknej willi? I najważniejsze: co kryje się za zamkniętymi drzwiami?

"Nie mogłam pogodzić się z myślą, że jego uroda tak bardzo kontrastuje ze szpetotą jego duszy."

Jest to pierwszy tak duży sukces autorki, która od niedawna zajmuje się pisaniem. Thriller musi posiadać w sobie to COŚ, aby czytelnik wiedział, że naprawdę chce przeczytać tę pozycję. B. A. Paris spisała się świetnie, i zawarła w książce wszystko to, czego oczekuję od literatury tego typu. Dla niektórych niestety fabuła może w pewnym momencie okazać się dość oczywista, natomiast uważam, że w niczym nie umniejsza to chęci przeczytania książki do końca. Do ostatniej strony.
Ja osobiście czytałam z zapartym tchem i wprost nie mogłam się doczekać rozwiązania zagadki. Osoba Jacka została ukazana w taki sposób, na jaki zasługiwał aby go pokazać. 
Grace jest osobą, która obrazuje nam całą historię. Przez całą książkę przeplata sytuacje sprzed małżeństwa, z sytuacjami po owym "błędzie" jakim było wejście w ten nieszczęsny związek. Razem z nią przeżywałam to co jej się przytrafiło i czułam się jakbym stała zaraz obok dziejących się wydarzeń. Wiele razy miałam ochotę nakrzyczeć na główną bohaterkę, jednak wtedy od razu wyjaśniała ona, dlaczego postąpiła tak, a nie inaczej. wtedy zrozumiałam, że nie miała innego wyjścia, i że strach który ją codziennie paraliżował zmuszał ją do, często niezbyt mądrych, decyzji. Dotarło do mnie, że człowiek, który w swoim życiu tyle przeszedł, który ma kogoś kogo kocha i chce chronić, który boi się o siebie, ale również o najbliższych, podejmie zawsze taką samą decyzję i podporządkuje się potworowi.

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę, od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Nieważne czy wcześniej, czy później, po prostu musiała ona znaleźć się na mojej półce. Los chciał, że stało się to szybciej niż myślałam (moje nóżki zbyt długo nie wytrzymały, i dwa dni po premierze pobiegły do księgarni :D), z czego byłam szalenie zadowolona. Jednak nie powiedziałam co tak bardzo zaintrygowało mnie w tej książce, że od razu zapragnęłam ją mieć. Mianowicie okładka tegoż thrillera skradła moje serce. Z jednej strony kojarzy mi się z ciepłem rodzinnego ogniska, z rodziną i przyjaciółmi, gdzie człowiek może czuć się bezpiecznie, odpocząć, natomiast z drugiej strony ilustracja została zachowana w dość chłodnych barwach, co od razu obrazuje nam wyobrażenie o braku ciepła, cierpieniu i licznych wyrzeczeniach. Nie wiem, czy tylko ja odbieram tak tę okładkę, ale jak dla mnie ma ona dwa oblicza i pokazuje, że nie zawsze coś, co kojarzy nam się z dobrocią, w rzeczywistości tą dobrocią jest. Dodatkowo tytuł jest dość mocno wyszczególniony, co od razu daje czytelnikowi do myślenia, i każdy z nas od razu zastanawia się, co tak naprawdę zdarzyło się za zamkniętymi drzwiami nawet w momencie, kiedy jeszcze opis książki nie został przez nas przeczytany.

Mam nadzieję, że ci z Was, którzy nie mieli jeszcze okazji do tego, aby przeczytać ten zacny thriller, powinni od razu wziąć się za pochłanianie tej perełki. Polecam :)

P.S. Odjęłam 1,5 punkta za to, iż uważam, że historia powinna być bardziej rozbudowana. 



wtorek, 22 sierpnia 2017

"After. Już nie wiem, kim bez Ciebie jestem" Anna Todd

Życie Tessy można podzielić na to, co zdarzyło się przed poznaniem Hardina, i na to,
 co zdarzyło się później.




Kiedy wydawało się już, że ich związek wkracza w nowyetap, Tessa dowiaduje się, co naprawdę kierowało Hardinem na początku ich znajomości. Takiego okrucieństwa Tessa nie może wybaczyć nawet jemu. Aby o nim zapomnieć, rzuca się w wir pracy.
Ale Hardin nie ma zamiaru się poddać...


Czy Tessa jest w stanie wybaczyć Hardinowi?
I - co ważniejsze - czy Hardin jest w stanie się zmienić?

Tytuł: After. Już nie wiem, kim bez ciebie jestem
Tytuł oryginalny: After We Collided
Autor: Anna Todd
Liczba stron: 758
Cykl: After (tom 2)
Tłumaczenie: Krzysztof Skonieczny
Wydawnictwo: Znak Literanova
Ocena: 6.5/10

Źródło opisu: http://www.znak.com.pl/

Zacznę od tego, że jestem raczej rozczarowana tą książką. Pierwsza część bardzo mi się podobała, dlatego postanowiłam kupić następną, a z biegiem czasu miałam w planach uzbierać cały cykl. Niestety, ale to nigdy się nie stanie. Pierwszej części już nie mam, wydałam przy pierwszej lepszej okazji, a druga leży i się kurzy. Żadna inna część z tej serii na mojej półce już się nie znajdzie. A szkoda, bo pierwsza część, jak dla mnie, była naprawdę dobra, i myślałam, że skompletuję całość by kiedyś po latach do tych książek wrócić. 
Domyślam się, że jesteście w szoku po tej opinii, bo jak do tej pory na moim blogu pojawiały się raczej pozytywne recenzje, ale niestety tym razem nie mogłam Was uraczyć fiołkami i pozytywami. 

"Jeśli książka na ciebie nie oddziałuje, nawet w najmniejszym stopniu, to nie czytasz odpowiedniej książki."

Życie Tessy dzieli się na dwa etapy: przed i po poznaniu Hardina. 
W tej części książki dziewczyna dowiaduje się, że padła ofiarują okrutnego, obrzydliwego, upokarzającego i odrażającego żartu. Przesada? Nie, moi drodzy. Tak właśnie było i wiem, że gdybym znalazła się na miejscu Tessy, Hardin byłby u mnie całkowicie skończony. Jakby tego było mało, Tessa zaczyna myśleć o tym, jak skomplikowały się jej relacje z matką przez chłopaka, który w ówczesnym czasie na nią nie zasługiwał. Myślę, że mogła trochę żałować swojej decyzji, przez którą odepchnęła swoją mamę, przez co rzadko miały ze sobą kontakt.

"Żyjemy w świecie, w którym wszyscy popeł­niają błędy, nawet niesamowicie naiwne dziewczyny, które zazwy­czaj są ofiarami charakteru i braku wrażliwości swoich chłopaków. Nikt na tym świecie nie jest prawdziwie niewinny. Nikt. Ludzie, którzy mają siebie za doskonałych, są najgorsi ze wszystkich."

Hardin to chłopak, który mimo swojej wielkiej miłości do Tessy, skutecznie ją zranił i postawił związek pod znakiem zapytania. Mimo wszystko nie odpuszcza i stara się jak może, aby Tessa do niego wróciła i zapomniała o tym, co jej wyrządził. Czy uda mu się odzyskać miłość i odbudować zaufanie Tessy? Czy da radę zakleić ranę upokorzenia, którą przez niego "nosiła"?

"To, że nie potrafi cię kochać tak, jak tego chcesz, nie znaczy, że nie kocha cię ze wszystkich sił."

Drogie Moliki, ogłaszam wszem i wobec, że z czasem jak pisałam tę recenzję to doszłam do wniosku, że chyba jednak dam Todd ostatnią szansę, i przeczytam trzecią część. Jeśli ta część również nie przypadnie mi do gustu, to wyrzucę te książki w (przepraszam za słowo) cholerę. 
W drugiej części serii ze strony na stronę, byłam już coraz bardziej zmęczona ciągłymi rozstaniami i powrotami głównych bohaterów. No proszę Was, ile można? Wiem, że w realnym życiu wielu ludzi rozchodzi się i z powrotem do siebie wraca i tak w kółko, ale ja nie jestem z grona tych osób, i najzwyczajniej w świecie drażni mnie takie bujanie się z kimś. Wiem, że wielu z Was uważa inaczej, że to wcale nie męczy, a dodaje książce smaku i akcji, to jednak ja pozostanę przy swoim zdaniu :) 
Ocena jest stosunkowo dobra, ze względu na pierwszą część :D 
Trzymajcie się! :)

P.S. Zapomniałam powiedzieć, żebyście dali znać co myślicie o tej książce :)
P.S. 2 Przy okazji zapraszam Was na mojego Instagrama, gdzie znajdziecie więcej różnych zdjęć tego, co aktualnie czytam, bądź co czeka na swoją kolej ^^

Instagram: amandaa.reads

"November 9" Coleen Hoover

Zgubiliśmy się między fikcją a rzeczywistością. 
Nieważne, jaką wersję tej historii poznacie.
Nieważne, który z ostatnich rozdziałów okaże się tym prawdziwym.
Ważne jest tylko jedno: zawsze będę ją kochał.




9 listopada to data, która zaważyła na losach Fallon i Bena. Tego dnia spotkali się przypadkiem i od tej chwili zaczynają tworzyć dwie historie: jedna to ich życie, drugą pisze Ben zauroczony swoją nową muzą. Choć los postanawia ich rozdzielić, to wzajemna fascynacja jest na tyle silna, że nie może pokonać jej ani czas, ani odległość. Co roku 9 listopada rozpoczyna się kolejny rozdział historii - tej realnej i tej fikcyjnej. Gdy nieubłaganie zbliża się koniec powieści, szczęśliwe zakończenie wydaje się jedynie mrzonką, bo historia na papierze zaczyna różnić się od tej, w którą wierzy Fallon.

Tytuł: November 9
Tytuł oryginalny: November 9
Autor: Colleen Hoover
Liczba stron: 320
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Wydawnictwo: Otwarte
Ocena: 8.5/10

                                                                 Źródło opisu: materiały wydawnictwa

Myślę, a nawet wiem, że ta książka na pewno nie jednej osobie skradnie serce. Moje pochłonęła i nie wypluła. Może to i dobrze, bo kto chciałby patrzeć na strzępy mięcha, które podczas czytania tej lektury były przeżute, wymiętolone, wznoszone na wyżyny tylko po to, żeby po chwili spadły w przepaść, zmoczone łzami i raczone uśmiechem? No dobra, może nie będę Wam więcej obrzydzać i przejdę do sedna.
Powiem Wam jeszcze tylko, że książka ta zapewne jest podobna do niektórych już nam znanych powieści, ale mimo wszystko chwyta za serce i nie pozwala od siebie odejść do czasu, aż nie przewrócimy ostatniej strony. Postacie są pokazane w bardzo przyjazny dla oka (i mózgu) sposób, co pozwala nam na szybkie czytanie. Przyznam szczerze, że ja przeczytałam historię Bena i Fallon w jeden dzień. JEDEN. A ściślej mówiąc, w kilka godzin, bo praca nie mogła tym razem czekać :D

"Nigdy nie będziesz w stanie się odnaleźć, jeśli zatracisz się w kimś innym."

Fallon to młoda dziewczyna, która w życiu nie miała lekko. Mogłoby się z pozoru wydawać, że było zupełnie inaczej, bo przecież jej wygląd i osobowość doprowadziły do tego, że jako bardzo młoda osoba, zaczęła być aktorką, a wielka sława i cała reszta związana z popularnością, stały przed nią otworem. Niestety, wszystko co piękne nie trwa wiecznie, i w końcu nadszedł dzień, 9 kiedy jej życie się posypało. Dosłownie mówiąc, jej kariera spłonęła wraz z pożarem, w którym niestety uczestniczyła Fallon, i która już nigdy miała nie zobaczyć świateł reflektorów, ze względu na oparzenia  jakie "podarował" jej ten nieszczęsny pożar.
9 listopada. Dla innych zwyczajny dzień, dla Fallon wspomnienie najgorszego momentu i bólu w jej życiu. Aby zapomnieć i odciąć się od ludzi, którzy wytykają ją palcami, dziewczyna odpływa w świat książek, co pomaga jej normalnie funkcjonować. Jednak kiedy już widzi się z innymi ludźmi, potrafi postawić na swoim, co udowadnia, że nie jest taka słaba, jak mogłoby się wydawać.
Dziewczyna po dwóch latach od wypadku chce zmienić swoje życie i wyjechać na wschodnie wybrzeże, jednak na jej drodze niespodziewanie staje chłopak o imieniu Ben, który na zawsze odmieni jej życie. Ben i Fallon spędzają ze sobą cały dzień, co bardzo ich do siebie zbliża, a chłopak wpada na pomysł, aby spotykali się co roku 9 listopada, przez 5 lat. Pięć lat - pięć spotkań. Ani mniej, ani więcej. Żadnych telefonów, maili, sms-ów. Nic. 

"Kiedy znajdujesz miłość, to ją bierzesz. Chwytasz obiema rękami i robisz co w swojej mocy, żeby jej nie puścić. Nie możesz tak po prostu od niej odejść i oczekiwać, że będzie trwać, dopóki nie będziesz na nią gotowa."

Ben to młody pisarz. Pisze od dawna, jednak jego życie również nie było usłane różami. Skrywa tajemnicę, o której nie chce mówić głośno. Zaczyna opuszczać wykłady na uczelni, zaniedbuje obowiązki, ale najgorsze jest to, że przestał pisać. Jego wena odeszła, i raczej nic nie wskazywało na to, że może się coś zmienić. Chłopak z biegiem czasu ujawnia nam coraz więcej, bardzo dużo możemy dowiedzieć się o jego życiu, a także z pewnością uronimy łzę, no może dwie. Ewentualnie siedem...

"Ktokolwiek powiedział, ze prawda boli był optymistą. Prawda jest straszliwie bolesnym sukinsynem."


Książka została napisana "oczami" Fallon, i "oczami" Bena. Jest to miłe urozmaicenie, przez co możemy się więcej dowiedzieć od osoby, która aktualnie jest na tapecie. Powieść czytało mi się dobrze, szybko i praktycznie bez nudy. Raczej nie miałam uczucia, że jakaś sytuacja się rozwleka, albo, że opisy są zbyt długie. A uwierzcie mi, nalezę do osób, która lubują się w rozmowach, a nie opisach :D Przeczytałam już nie jedną książkę Hoover, i muszę przyznać, że ta była naprawdę dobra. Oczywiście nie tak dobra, jak "Maybe Someday" (w moim odczuciu), ale wciąż plasuje się na dość wysokim miejscu. Książka niby z pozoru banalna i prosta, ale ma w sobie coś, co przyciąga i sprawia, że nie sposób jest przejść obok niej obojętnie.



poniedziałek, 14 sierpnia 2017

"Powietrze, którym oddycha" Brittainy C. Cherry

Ostrzegano mnie przed Tristanem Colem.



"Trzymaj się od niego z daleka", mówili.
"Jest okrutny".
"Jest zimny".
"Życie go nie oszczędzało".

Łatwo skreślić człowieka na podstawie jego przeszłości. 
Właśnie dlatego łatwo dostrzec w Tristanie potwora.
Ale ja nie potrafiłam tego zrobić.
Zaakceptowałam spustoszenie, które w nim panowało.
Sama czułam się bardzo podobnie.

Oboje wypełnieni pustką.
Oboje szukający czegoś innego. Czegoś więcej.
Oboje pragnęliśmy poskładać roztrzaskane
fragmenty naszej przeszłości.

Może wtedy moglibyśmy nareszcie 
przypomnieć sobie, jak się oddycha.



Tytuł: Powietrze, którym oddycha
Tytuł oryginalny: The Air He Breathes
Autor: Brittainy C. Cherry
Liczba stron: 400
Cykl: Elements. Żywioły. (tom 1)
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo: FILIA
Ocena: 9.5/10

Źródło opisu: Wydawnictwo Filia, 2016



Tristan, Tristan, Tristan... Cóż to jest za facet... Jeśli wygląda tak jak na okładce, a charakter (po części) ma taki jak w książce, to ja go biorę! Bo, powiedzmy sobie szczerze, która z nas, kobietek, nie chciałaby takiego mężczyzny? Zapewne wiele z nas ma taki swój ideał, ale nic nie zaszkodzi sobie trochę pomarzyć o takim Tristanie, no nie? :)
Cherry wykonała kawał dobrej roboty. I to kolejny raz! Pamiętam, jak kilka lat temu, w bibliotece, rzuciła mi się w oczy książka "Kochając pana Danielsa". Byłam nią tak zauroczona, że nie mogłam się pogodzić z tym, że to już koniec, że jest tylko tyle stron ile jest, i ani jednej więcej. 
Całe szczęście, po jakimś czasie zaczęłam się wdrażać w książkowy świat na instagramie i na blogach, i dane było mi natknąć się na opowieść o Tristanie. 
Cieszy mnie fakt, iż "Powietrze, którym oddycha" traktuje o problemach w życiu dorosłych ludzi i na pewno bardziej zainteresuje osoby starsze aniżeli młodzież. Jednak mogę się mylić, zależy kto jaki ma gust :)

"Magia zawarta jest w chwilach. W delikatnym dotyku, lekkich uśmiechach, cichych słowach. Magia jest w życiu dniem dzisiejszym, w oddechu, w szczęściu. Mój chłopcze, magia jest w miłości."

Elizabeth to młoda kobieta, która nie potrafi pogodzić się ze stratą męża. Przy życiu trzyma ją jej kochana córeczka. która nie pozwala na to, aby jej mama wciąż chodziła smutna, zamyślona, wycofana. Bez życia. Elizabeth wyprowadziła się po stracie męża do swojej matki, jednak chcąc zacząć życie na nowo, postanowiła wrócić do swojego miasteczka, do dawnego domu. Do wspomnień. Od czasu jej wyprowadzki wiele się zmieniło. Szczególnie w oczy rzucił jej się zarośnięty chaszczami, zaniedbany, i pozornie opuszczony dom. Długo nie musiała czekać na to, aby dowiedzieć się, kto mieszka w tym "brzydkim" domu. Krążyły o nim bardzo niepochlebne opinie. Nie był lubiany. Dla ludzi był odludkiem, na którego nie warto zwracać uwagi. Elizabeth jednak czuła nieopisaną potrzebę, aby poznać tego nieznajomego, pięknego mężczyznę.

"Tul ją dniem i nocą, ponieważ niczego nie możemy być pewni. Żałuję, że nie tuliłem ich mocniej."

Tristan to zagubiony człowiek, który specjalnie stroni od ludzi. Nie chce ich widzieć, nie chce ich znać, nie chce mieć z nimi nic do czynienia. Chce być sam, chce zatracać się w smutku i samotności. To najlepsze co mogło go spotkać po tym, co mu się w życiu przydarzyło. Ciężko mu jest otworzyć się na innych. Boi się kolejnego bólu, kolejnego zranienia. Jednak na swej drodze pewnego dnia spotyka Elizabeth i Emmę, jej małą córeczkę. Od tego czasu jego życie się zmienia.

"Ja poszukam nowego marzenia, ponieważ człowiek nigdy nie jest za stary, by marzyć, by odkrywać magię."

To, co Brittainy C. Cherry zrobiła ze mnie tą książką przechodzi nawet moje oczekiwania. Tak bardzo wciągnęła mnie ta powieść, że nie mogłam zrobić nic innego, jak czytać jednym tchem od deski do deski. Nieważne, że było sprzątanie. To co, że prasowania było tyle, że nie mieściło się w szafie. To nic, że zaniedbałam narzeczonego i nie dostał obiadu. Po prostu nic nie było w tym momencie ważniejsze od tej książki. Od historii Tristana i Elizabeth. Dwóch różnych, ale za razem jakże podobnych do siebie postaci. Tristan jest dla mnie postacią, którą ciężko mi opisać, może po części ze względu na jego buntownicze nastawienie do wszystkich i wszystkiego, ale mimo to, skradł moje serce. Jest w nim coś tak pociągającego, że na pewno nie jedna kobieta chciałaby mieć przy swoim boku takiego mężczyznę :) Elizabeth jest ciepłą, sympatyczną i pomocną kobietą. Nie poddaje się na starcie. Jej córeczka jest wprost przeurocza, i nie da się jej nie lubić. Ma w sobie dziecięcą radość i serce, które jak do tej pory nie zaznało tak silnego bólu jakim jest strata jednej z najbliższych osób. Emma ze względu na swój bardzo młody wiek nie potrafi ciągle chodzić smutna, bo wielu rzeczy nie rozumie. Niemniej jednak nie zmienia to faktu, że dziewczynka ogromnie tęskni za swoim tatą.

Brittainy C. Cherry potrafi zawładnąć sercem czytelnika. Wdziera się wgłąb duszy i wysysa z niej wszystkie emocje treścią, którą nam przekazuje. W książce możemy ujrzeć wiele bólu i cierpienia, ale także dużo humoru i śmiechu. A wszystko to za sprawą kilku bohaterów, których autorka nam przedstawia. 
Podoba mi się, że raz możemy czytać to, co myśli Elizabeth, a raz to, co dzieje się w sercu Tristana. Jest to duży plus.
Reasumując, polecam z całego serca. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał tej książki, lub jeśli jeszcze nigdy nie czytaliście żadnej twórczości tej autorki to błagam, zmieńcie to i biegusiem do czytania! Już, już! 
A tak na poważnie, to naprawdę warto spróbować i zobaczyć, jakie perełki wychodzą spod pióra Cherry. :)

Trzymajcie się, kochani :)

P.S. Napiszcie mi, która z książek Cherry jest waszym zdaniem najlepsza :)

piątek, 11 sierpnia 2017

"GUS" Kim Holden

Żal. Gniew. Żal. Gniew. Żal... Gniew...



Oto historia Gusa.
Opowiada o zagubieniu.
O odnalezieniu.
I o stopniowym procesie uzdrawiania.

Szczerze mówiąc, nie wiem  już jak żyć.
Promyczek nie była tylko moją najlepszą przyjaciółką, była moją drugą połówką.
Drugą połową mojego umysłu,
mojego sumienia, mojego poczucia humoru,
mojej kreatywności...
Była drugą połową mojego serca.
W jaki sposób człowiek może wrócić
do swoich zajęć, jeśli na zawsze stracił połowę siebie?

Tytuł: Gus
Tytuł oryginalny: Gus
Autor: Kim Holden
Liczba stron: 500
Cykl: Promyczek (tom 2)
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo: FILIA
Ocena: 9/10

Źródło opisu:  http://www.wydawnictwofilia.pl/Ksiazka/154


Szok. Niedowierzanie. Zaskoczenie. Radość. Smutek. Uśmiech. Łzy.
Nie, to nie wszystkie uczucia, jakie towarzyszyły mi przy czytaniu tej książki. Było ich o wiele więcej, ale po co wypisywać, skoro każdy z was na pewno podzieli moje skromne zdanie? Powiem wam z ręką na sercu, że ciężko, a nawet wręcz niewyobrażalnie ciężko, było mi zabrać się za "Gus'a", z racji poprzedniej części (a jak wiadomo z postu o Promyczku, ponad połowa książki nie wpadła do końca w mój gust). I jakie ogromne było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że Gus trafia TOTALNIE i BEZAPELACYJNIE w ramy moich upodobań książkowych! :D Jestem po prostu zachwycona, że jednak odważyłam się sięgnąć po kolejną część z cyklu. Dodam jeszcze tylko, że zabranie się za "Gus'a" było dla mnie trudne również z tego powodu, iż bałam się, że kolejny raz będę wylewać morze łez, a jak niektórzy wiedzą (lub nie), książki o takiej treści jak "Promyczek" mnie dołują, przygnębiają... Niemniej jednak odważyłam się na drugą część, i jestem szalenie szczęśliwa z tego powodu :)

"Masz tylko jedną szansę w tym cyrku zwanym życiem. Nie siedź na widowni, przyglądając się przedstawieniu. Wskakuj na scenę i bądź wielki. Właśnie tam znajdziesz ogień."

Gus Hawthorne to chłopak, który swe życie poświęcił muzyce i Promyczkowi. Niestety okrutny los zabrał mu drugą część siebie. Odebrał mu Promyczka, jego kawałek słońca... Tytułowy bohater nie może pogodzić się z utratą tak bliskiej mu osoby. Obwinia wszystkich i wszystko o całe zło jakie przytrafiło się jemu oraz jego najlepszej przyjaciółce. Zatraca się w seksie z przypadkowymi panienkami, koncertach i używkach. Nie chce myśleć. Chce zapomnieć. Chce wyłączyć się z życia. Jego plan się powodzi do czasu, aż na swej drodze spotyka Scout MacKenzie. Dziewczyna jednak jest wycofana i skryta, przez co z początku odpycha swoim zachowaniem Gusa. 

Scout jest młodą, jednak nie młodszą od Gusa, dziewczyną, która w swoim życiu wiele wycierpiała. Manager zespołu, który jest zły na głównego bohatera za jego wybryki i odsuwanie od siebie wszystkiego, zatrudnia dziewczynę w celu "pilnowania" Gus'a, a zarazem całego zespołu. Scout jest konsekwentna w tym co robi, jednak ma też ogromnie dobre serce, które nie każe jej zostawić Gus'a samemu sobie. Czy ich wzajemna niechęć do siebie w końcu minie, i zamiast stać na wojennej ścieżce, Gus i Scout w końcu zapałają do siebie sympatią? 

"Każdy dzień to okazja, by tworzyć legendę. Kluczem jest włożony w to wysiłek."

Kim Holden jest jak dla mnie nowością, ponieważ jest to dopiero druga lub trzecia książka tej autorki, którą przeczytałam. "Promyczek" nie do końca mnie zachwycił od pierwszych stron, jednak później robiło się coraz lepiej i teraz już wiem, że nie chcę kończyć przygody z tą autorką tylko po dwóch książkach. Gus w mojej opinii znacznie różni się od pierwszej części. Spotkamy się tutaj z mnóstwem wspomnień o Kate i Grace. Wspomnienia te są opisane w taki sposób, że człowiekowi lżej robi się na sercu, jednocześnie przygniatając prawdziwością zdarzeń, jakie miały miejsce kilka miesięcy, a nawet lat, wcześniej. Autorka doskonale operuje piórem, co udowadnia każdą nową książką. "Gus" jest napisany lekko, przejrzyście i czyta się z prędkością światła. 
Już nie mogę się doczekać kolejnej historii wydanej od tej autorki.

A Wy co sądzicie o drugiej części? Zachęciła Was do dalszego czytania książek Holden, czy raczej pożegnacie się z nią raz na zawsze? Dajcie znać w komentarzach, buziaki! :)

poniedziałek, 3 lipca 2017

"Bez pożegnania" Harlan Coben

Tylko jeden człowiek zna prawdę.


Ken Klein. Posądzony przed jedenastoma laty o zgwałcenie i zamordowanie dziewczyny młodszego brata, Willa, ścigany przez FBI, rozpłynął się w powietrzu, a po jakimś czasie ludzie uznali, że zginął.
Nie wszyscy. Na łożu śmierci matka wyznaje Willowi, że jego brat wciąż żyje, a zdjęcie Kena - zrobione przed dwoma laty - potwierdza, że jej słowa nie były majaczeniem umierającej kobiety.
Will czuje, że musi odnaleźć brata, a kiedy znika jego ukochana, Sheila, ta potrzeba zamienia się w konieczność.
Czy istnieje jakiś związek między jej zaginięciem a dawną tragedią?

źródło: http://www.wydawnictwoalbatros.com/



Tytuł: Bez pożegnania
Tytuł oryginalny: Gone For Good
Autor: Harlan Coben
Liczba stron: 416
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Wydawnictwo: Albatros
Ocena: 9/10

Zacznę może od tego, że jest to moja trzecia książka Harlana Cobena i na miliard procent nie ostatnia. Jak wszyscy w książkowym świecie wiedzą, Coben jest często gęsto nazywany "mistrzem kryminałów", a ja dłuuugi czas nie mogłam się przemóc, żeby sięgnąć po jakąś z jego pozycji. Osobiście uważam, że to był spory błąd, bo już dawno temu mogłam wejść w romans z tym autorem, a co więcej, na pewno mój narzeczony by o tym związku wiedział i nie miałby mi tego za złe. No, może miałby jakieś małe pretensje o to, że nie spędzam z nim wystarczająco dużo czasu na rzecz kochanka, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz? No nic nie zrobisz, bo co zrobisz. 
Wracając do opisu. Coben absolutnie i bezsprzecznie wbił się w mój gust czytelniczy i nie spocznę, dopóki nie przeczytam wszystkich jego dzieł. A ma ich dosyć pokaźną sumkę. 
Jego styl pisania (stwierdzając AŻ po trzech przeczytanych książkach), w każdej powieści jest inny. Nie dał mi odczuć, że kolejny raz czytam jego książkę. A to spory plus.

"Może właśnie na tym polega odwaga - kiedy człowiek już o nic nie dba."

Główną postacią w książce jest Will, młody mężczyzna, który przed jedenastoma laty stracił swoją dziewczynę, która została zamordowana przez jego starszego brata. Jednak czy tak naprawdę było? O tym wiedział tylko sam oskarżony, Ken. Will za przez cały czas chciał poznać prawdę, co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia, ale dzięki Sheili - swojej nowej dziewczynie - jakoś udało mu się odżyć na nowo. Ale ta sielanka nie mogła trwać długo. Sheila zniknęła. Od tego czasu Will zaczął coraz bardziej zagłębiać się w sprawę morderstwa swojej byłej dziewczyny myśląc, iż ma to jakiś związek z nagłym zniknięciem jego obecnej miłości. Niestety, a może i stety, niespodzianki, które spotkały go na drodze w wyjaśnieniu sprawy, dały mu niezłego kopa. Dosłownie, jak i w przenośni. 

"Śpiewał, że możemy być tacy, jak oni, jak Romeo i Julia. Innymi słowy - martwi."

Ken Klein. Starszy brat Willa. Oskarżony o morderstwo młodej dziewczyny. Mówiąc ściślej - dziewczyny młodszego brata. Uciekł z miejsca wypadku. Ślad po nim zaginął. Z biegiem czasu uznany za martwego. Istnieją jednak dowody na to, że starszy z Klein'ów nadal żyje. Czy jest winny zarzucanej mu zbrodni? Czy dowiemy się, co naprawdę działo się w tę nieszczęsną noc?


Jedną z kluczowych postaci jest Sheila, obecna dziewczyna Willa. Jest opiekuńcza, tolerancyjna, potrafi słuchać i nie zadaje zbędnych pytań. Jest dokładnie taka, o jakiej zapewne marzy każdy mężczyzna, a każda kobieta patrzy z zazdrością. Pewnego dnia jednak Sheila znika, a Will na własną rękę próbuje ją znaleźć.


Sięgając po tę książkę, nastawiłam się, że będzie to kolejna perełka do kolekcji, o której na pewno nie zapomnę. Całe szczęście nie zawiodłam się, i nie muszę pluć sobie w twarz, że sięgnęłam po jakiś denny kryminał, a w tym czasie przecież mogłam zrobić sobie paznokcie, iść na zakupy, posprzątać, wstawić pranie itp. Otóż nie. Zabraniam sobie w ogóle myśleć, że mogłabym tak pomyśleć (tak wiem, zero ładu, zero składu). Książką jestem zachwycona i po raz kolejny zwroty akcji zrobiły mi wodę z mózgu. Albo kisiel. Wolę kisiel.
Naprawdę, ta pozycja ani na chwilę nie zwolniła tempa, i co rusz wskakiwały mi przed oczy nowe fakty, na które sama bym nie wpadła. A to, co wydarzyło się na przedostatniej stronie, dosłownie wbiło mnie w fotel. No miazga po prostu. Bardzo polubiłam postać Willa, ze względu na jego waleczność, mimo ciągłego strachu o własne życie. Poza tym okazał się być naprawdę miłym, a przede wszystkim bardzo WYROZUMIAŁYM facetem, o co w dzisiejszych czasach ciężko. Strasznie też spodobał mi się przyjaciel Willa, który na pewno nie każdemu przypadnie do gustu.
Od siebie mogę tylko jeszcze dodać, że jeśli chcecie trochę odpłynąć i dać się porwać w wir nieoczekiwanych wydarzeń, to ta książka z pewnością musi trafić w wasze czytelnicze łapki :)



A Wy jak oceniacie tę książkę? Zgadzacie się ze mną, czy jednak macie jakieś zastrzeżenia co do fabuły lub postaci?

wtorek, 27 czerwca 2017

"Promyczek" Kim Holden

Tajemnice.
Każdy je ma.
Kiedy zostaną ujawnione, mogą uzdrowić.
Mogą również zniszczyć.


Życie Kate Sedgwick nigdy nie było bezbarwne. Dziewczyna pomimo problemów i tragedii zachowała pogodę ducha - nie bez powodu jej przyjaciel Gus nazywa ją Promyczkiem. 
Kate jest pełna życia, bystra, zabawna, ma również wybitny talent muzyczny. Nigdy jednak nie wierzyłą w miłość. Właśnie dlatego - gdy wyjeżdża z San Diego by studiować w Grant, małym miasteczku w Minnesocie - kompletnie nie spodziewa się, że przyjdzie jej pokochać Kellera Banksa.

Oboje to czują.
Oboje mają powód, by z tym walczyć.
Oboje skrywają tajemnice.

Kiedy wyjdą one na jaw, mogą uzdrowić.
Mogą również zniszczyć.


Tytuł: Promyczek
Tytuł oryginalny: Bright Side
Autor: Kim Holden
Liczba stron: 592
Cykl: Promyczek (tom 1)
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo: FILIA
Ocena: 5/10 - 10/10 (wyjaśnienie w dalszej części postu)


Źródło opisu: okładka z tyłu książki





Szczerze mówiąc, mam kilka swoich "ideałów" książkowych i ciężko jest mi znaleźć książkę, która pobije, albo przynajmniej dorówna, moim ulubieńcom. Czy "Promyczek" wpisał się na listę moich "HOT czytanek"? Czy ta książka pochłonęła mnie tak bardzo, że nie mogę przestać o niej myśleć i wciąż rozpamiętuję historię opisanych w niej bohaterów? Ehh jak to powiedzieć... Tak i nie. Dlaczego taka rozbieżność w ocenie, skoro książka swego czasu była baaaardzo mocno rozchwytywana, o ile nadal nie jest? Ano moje drogie biedroneczki dlatego, iż mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony wywoływała we mnie takie emocje, że nie potrafiłam powstrzymać łez (wierzcie lub nie, ale będziecie zdecydowanie potrzebować statków pełnych chusteczek, aby pokonać ocean łez), a z drugiej strony tak mnie znudziła, że zabierałam się za tę lekturę chyba z 10 razy. Powiem szczerze, że pierwsza część mojej oceny (5/10) dotyczy pierwszych +/- 260 stron. SERIO o.O Aż tyle zajęło mi, aby przekonać się co do tej książki. Odpychała mnie forma rozmowy między główną bohaterką, a jej przyjacielem, a mówiąc ściślej, irytowało mnie ich pewne ulubione powiedzenie, które pojawiało się w każdej ich rozmowie. Jakie to powiedzenie? Przeczytajcie, a dowiecie się sami, i sami będziecie mogli stwierdzić, czy się ze mną zgadzacie, czy też nie :) (Bez obaw, ja nie gryzę, dlatego możecie śmiało pisać swoje spostrzeżenia, nawet, jeśli będą sprzeczne z moimi poglądami :D). Wydaje mi się również, że pierwsza połowa książki była dosyć chaotyczna. Oczywiście pojawiały się tam fajne momenty, aczkolwiek nic mnie za bardzo nie przyciągnęło. Ale, ale... Od drugiej połowy książki nastąpił istny armagedon! I tutaj ocena 10/10 jak najbardziej się należy. Naprawdę, prawie wyskoczyłam z kapci czytając z zapartym tchem! Zapomniałam, że istnieje takie coś jak sen, i czytałam do czasu, aż nie skończyłam. Działo się tam bardzo dużo, wiele ciekawych informacji pokazanych w bardzo przyjemny sposób, ale też w bardzo dobitny, straszny i okrutny. Czułam się wręcz momentami jakbym to ja była jednym z bohaterów.


"Przeżywajcie każdy dzień, jakby był Waszym ostatnim. (...)Bądźcie spontaniczni. Życie ma zbyt wiele reguł, schematów i wymagań. Zmieńcie plany, by zrobić miejsce na zabawę."



Promyczek jest główną bohaterką. W rzeczywistości nazywa się Kate Sedgwick, jednak przyjaciele nazywają ją Promyczkiem ze względu na jej charyzmę, pogodę ducha, pogląd na świat oraz sam sposób bycia. Niestety, Kate tak naprawdę skrywa wiele tajemnic. Tych złych. Tym co dobre, dzieli się z innymi. Dlaczego więc ta dziewczyna, która w życiu nie miała lekko, a wiele złego jeszcze przed nią, wciąż się uśmiecha i zaraża wszystkich w koło dobrym humorem? Szczerze? Nie wiem. Długo nad tym myślałam, i naprawdę nie mam pojęcia. Oczywiście porównałam jej postać do siebie samej, i zapewne jak wielu z nas, ja nie potrafiłabym się cieszyć ze wszystkiego co mnie otacza będąc na jej miejscu. Ale wiem coś jeszcze. Na 100% chciałabym mieć taką przyjaciółkę, bo osoba Kate tak bardzo mnie sobą zauroczyła, że jest to chyba moja ulubiona postać z książek, które dotychczas było mi dane przeczytać.

Keller Banks jest super facetem. Jego osobowość idealnie uzupełnia się z osobowością Kate. Jest flirciarzem, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Jednak jak każdy z nas, ten miły przystojniak skrywa pewne tajemnice. Dodam, że takim chłopakiem też bym nie pogardziła :D (ehh, jak widać obsada Promyczka zrobiła na mnie takie wrażenie, że sama chciałabym się takimi ludźmi otaczać, no pięknie ^^).

Gus jest wieloletnim przyjacielem Kate. Muzyk. Razem przeszli wiele, ale dzięki temu ich przyjaźń trwała bez końca. Mogli na sobie polegać. Gus, jako osoba, urzekł mnie równie mocno co postać Kate i Kellera. Jego charakter, poczucie humoru i sposób w jaki rozmawiał z ludźmi był godny naśladowania. Jedyne co mi się w nim nie podobało, to wygląd, aczkolwiek może tylko ja w swojej małej główce jakoś dziwacznie go postrzegałam ;P

"Masz przed sobą wspaniałe życie. Przeżyj je co do minuty. Zacznij już teraz."

Ogólnie rzecz ujmując, POLECAM :)

piątek, 3 marca 2017

Dzień dobry, cześć i czołem!

Witajcie :)
Jak wszyscy widzą, jest to mój pierwszy post na tym blogu, dlatego wypada się przywitać oraz powiedzieć co ja tu w ogóle robię :) Otóż jestem tutaj po to, aby dzielić się z wami, moi drodzy czytelnicy, tym jakie książki w ostatnim czasie przeczytałam i co o nich sądzę. Mam ogromną nadzieję, że przyjmiecie mnie do swojego grona, sięgniecie chociaż po niektóre z książek, jakie wam pokażę, no i przede wszystkim chciałabym, abyście się tu dobrze bawili, a nie zamulali. Zrobię wszystko, żebyście się nie nudzili. A więc, AHOJ, PRZYGODO!