wtorek, 9 stycznia 2018

"Dziewczyny w bieli" Jennifer Close




Perypetie trzech młodych kobiet, które muszą się zmierzyć ze swoimi problemami… przy dźwiękach marsza Mendelssohna granego podczas cudzych wesel! 


Isabella, Mary i Lauren nie mogą się pozbyć wrażenia, że wszystkich wokół ogarnęła ślubna gorączka. Tydzień w tydzień biorą udział w wieczorach panieńskich. Ubrane w pastelowe sukienki, udają zachwyt nad prezentami, jedzą mikroskopijne przekąski i wypijają zdecydowanie zbyt dużo szampana. Ich życie w niczym jednak nie przypomina bajki. Bo w której bajce roi się od koszmarnych szefowych, zakamuflowanych maminsynków i przyprawiających o ból głowy podrywaczy? Autorka błyskotliwie i z humorem opisuje perypetie kobiet u progu dorosłości. Podpatruje ich zakrapiane wakacje i ryzykowne flirty, kreśląc mistrzowski obraz bolesnych rozczarowań i uskrzydlających radości współczesnego życia.



Tytuł: Dziewczyny w bieli
Tytuł oryginalny: Girl in white dresses
Autor: Jennifer Close
Liczba stron: 320
Tłumaczenie: Bożena Kucharuk
Wydawnictwo: Prószyński i Sk-a
Ocena: 4/10


Źródło opisu: http://www.proszynski.pl/



Poezja Jennifer Close jest mi praktycznie obca, poza jedną jej książką, o której dzisiaj chciałabym Wam trochę opowiedzieć oraz przedstawić Wam moją opinię na jej temat. Tak naprawdę nie wiem, czy Close ma jeszcze jakieś inne pozycje poza "Dziewczynami w bieli", ale szczerze powiem, że nawet mnie to specjalnie nie interesuje sądząc po tym co autorka zaserwowała mi na początku mojej przygody z jej twórczością. 

Recenzja nie będzie długa i wybujała, ale uwierzcie mi, nie ma czego żałować, bo pewnie tak jak mnie męczyło czytanie tej książki, tak i Was by zmęczyło czytanie tej opinii. 

Na wstępie, a raczej w połowie opisu (:D), chciałabym Was uprzedzić kochane Biedroneczki, że nie będzie w tym poście cytatów; wszystko to za sprawą nudnej książki, w której nawet nie zwracałam uwagi na to, aby jakieś cytaty wyszukać. 


Historia opisana w książce traktuje o trzech kobietach, które są wieku "ślubnym", jednak nie zawsze jest tak kolorowo jakby się chciało, żeby było. Chodzi o to, że niektóre z nich wciąż nie znalazły swojego wybranka i nadal próbują zarzucić sieć na jakiegoś mężczyznę. 


O ile książka jest napisana z humorem i idzie się czasami pośmiać, o tyle nie zachwyciła mnie w ogóle. Null. Zero. 

Czytanie tej pozycji jest dosyć uciążliwe, ze względu na trzecioosobową narrację oraz zbyt wulgarne i dosłowne opisy; momentami są one wręcz niesmaczne. Dodatkowo chciałabym powiedzieć, że tak naprawdę sama nie wiem o co w tej książce chodziło. Każda z osób opisywała swoją historię, gdzie jedna przeplatała się z drugą i człowiek zdążył się pogubić zanim zaczął czytać historię kolejnej osoby. W pewnym momencie nie do końca wiadomo kto ma jaką historię. 
Książka ta była napisana przez kilka osób i moim zdaniem był to kluczowy błąd. Jak widać stworzenie dobrej historii nie jest wcale takie łatwe, nawet kiedy za pisanie zabiera się większa liczba osób. Szkoda. Naprawdę wielka szkoda, bo jeśli by się postarać, to mogłaby z tego powstać naprawdę niezła historia.

Niemniej jednak chciałabym się wypowiedzieć w kilku słowach na temat okładki i tutaj Was zaskoczę, bo jest ona (moim skromnym zdaniem) całkiem, całkiem. Jest prosta i schludna, bez zbędnych przepychów czy niepotrzebnych abstrakcyjnych udziwnień. 


Podsumowując moją niezbyt rozbudowaną wypowiedź muszę przyznać, że zawiodłam się i to dosyć mocno. Kupując tę książkę miałam nadzieję na coś lekkiego i przyjemnego, ale nie miałam pojęcia, iż będzie to aż tak "lekka książka". Czytało mi się ciężko i nieźle się umęczyłam podczas przygody z tą powieścią. No cóż, przecież nie każda książka musi być udana, prawda? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz